Boże proszę, daj mi cierpliwości, bo jak dasz mi siłę to użyję jej niewłaściwie...
W sumie to będzie pierwszy wpis, który to będzie zaczynał normalnego funkcjonowanie tego bloga.
Nie raz mam dosyć otoczenia, które wokół mnie otacza (a tyczy się to osoby, która myśli, że będę się nią opiekować do końca jej, albo moich dni). Można mnie posądzić o bez duszność, twardość serca itd. ale zachowanie tej osoby nie daje mi wyboru i niestety muszę tak się zachowywać. Nie mam ochoty marnować sobie życia jak osoba, która jest bliska memu sercu (czyt. Mama <3). Widzę co z niej zrobiła ta kobieta, stała się obojętna na wszystko i nie zwraca uwagi na to co robi. Moja babcia sobie myśli, że jak jest najstarsza i chora psychicznie to może wszystko, a tak nie jest. Choroba, chorobą idzie zrozumieć ale trzeba z nią walczyć i się nie poddawać jej. Jedną z jej wad jest to, że jest strasznie wygodna i nie zadba o nikogo z domowników (czyt. mojej mamy kuzynostwu słodzi, kupiłaby wszystko... nawet chciała przepisywać mieszkanie na swą chrześnice). Skoro ona dla mnie nie jest taka jak dla nich, to dlaczego ja mam jej za przeproszeniem "lizać dupę"? Takie czasy się skończyły, kiedy to ja pozwalałam sobie na takie traktowanie, i niemal od roku nie pozwalam sobie na to. Jeśli widzę, że jest jej potrzebna pomoc, dobrze zrobię to.
Ale straciłam już nadzieję, że ona kiedyś się odwdzięczy i mi, i mojej mamie...
I to tyle, nie mam ochoty dalej opisywać tej chorej sytuacji, bo aż mnie telepie ze złości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz